niedziela, 26 kwietnia 2015

Jest nas dużo...

     Kochane kobitki!
     Wczoraj kiedy czytałam czytanie z dnia dostałam taki fragment: 
1P 5,  9b Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie. 1P 5, 10 A Bóg wszelkiej łaski, Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie, gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje. 1P 5, 11 Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. 

     I tym sposobem pomyślałam sobie, że muszę Wam podrzucić coś co jest moim ostatnim odkryciem!
Bestseler wszechczasów w darmowej wersji na telefon: 



     Moim zdaniem wersja jest genialna! jest oczywiście Biblia, są czytania z danego dnia z komentarzem oraz ze świętym na dany dzień i jego biografią. Ponadto brewiarz i dużo, dużo modlitw (litanie, do świętych (również do św. Rity!, a zwłaszcza dla nas się przyda modlitwa za małżeństwo oraz PRZED OPERACJĄ!!!). 

      Hitem jest też modlitwa Pompejańska - trudna, ale dzięki której Kudłata siedzi mi właśnie na kolanach kiedy to pisze:) ale o tym w następnym poście, bo widzę, że Kudłata też chciałaby napisać coś od siebie, co nie koniecznie byłoby zrozumiałe;)


sobota, 18 kwietnia 2015

Jaki kupić laktator? Jak pobudzić laktacje?

      Zmotywowana ostatnim komentarzem:) Postanowiłam wziąć się w garść i udawać, że nie widzę stosu garów i sterty ubrań do prasowania:P
      Tak jak kiedyś (bardzo dawno w sumie) obiecałam napiszę o moich przemyśleniach na temat laktatora.
Jeśli spodziewacie się, że napiszę tutaj model najlepszy i niezastąpiony to niestety będziecie zawiedzione. Chciałabym się podzielić z Wami ogólnymi informacjami na co zwrócić uwagę podczas wyboru laktatora. Na wstępie powiem Wam, że ja mimo, że wiedziałam, że Kudłata urodzi się z wadami wogóle nie pomyślałam o laktatorze. Żyłam w jakiś dziwnym przekonaniu, że będą ją karmić piersią, a najlepszym hitem jest to, że kupiłam sobie nawet osłonki na piersi... A teraz leżą gdzieś zakurzone:D Dlatego w naszym przypadku laktator był właściwie przypadkowy (na szczęście okazał się raczej trafnym wyborem). Rysiek zszedł na dół do sklepiku szpitalnego i po prostu kupił.


      Po pierwsze musicie się zdecydować, czy chcecie mieć laktator ręczny czy elektryczny. I tu laktator ręczny ma taką przewagę, że nie jest ciężki do noszenia, a jak biegacie po szpitalu i potem jak wrócicie do domu to jednak taki laktator musicie ze sobą wszędzie brać. A po drugie nie potrzeba do niego prądu, co też jest znacznym ułatwieniem, zwłaszcza jak gdzieś jedziecie długo samochodem lub jak nie wiedziecie czy będzie odpowiednie miejsce do ściągnięcia mleka. Jest też cichy i nie budzi współlokatorek w pokoju. Jednak od systematycznego ściągania ręka prędzej czy później zacznie Was boleć, bo to trzeba się w końcu trochę napracować. Poza tym mówią, że laktatory elektryczne ściągają lepiej i szybciej (w moim przypadku tak było, zwłaszcza że gromadziło mi się dużo mleka w krótkim czasie). No i przede wszystkim jak wstajesz w nocy, a jeśli chcesz zachować laktacje to będziesz musiała ściągać mleko regularnie czyli w nocy też, to nie musisz całkowicie się wybudzać ze snu, tylko przyłożyć końcówkę, zamknąć oczy, a laktator zrobi wszystko za Ciebie:) Tak jak wcześniej pisałam niestety taki laktator jest często duży i ciężki, ja nosiłam go w plecaku albo w dużej torbie.
     Oczywiście jest rozwiązanie, żeby pogodzić wszystko. Wymyślili już laktatory elektryczne na kabel ale i na baterie. Z tego co wiem nie są ciężkie i mają małe gabaryty. Czyli można nosić go bez problemu, ściągać mleko wszędzie przy niewielkim nakładzie pracy. Moim zdaniem genialny, ale trzeba się zastanowić czy stać nas na taki laktator, bo jednak cena jest wyższa od tych standardowych.
     Jednak jeśli chcecie zaoszczędzić trochę kaski, to osobiście teraz uważam, że spokojnie możecie wcześniej poszukać i kupić laktator używany. Ja bałam się, że kupowanie takiego laktatora jest niehigieniczne. Teraz wiem, że przy elektrycznych laktatorach wystarczy wymienić tylko końcówkę którą przykładacie do piersi (kupić sterylną) i gotowe. To tak jakbyście kupowały używany silnik, (laktator), a kierownicę, siedzenia i karoserię samochodu mieli całkiem nową (kupując sterylna końcówka) :) A można zaoszczędzić, musicie tylko przeliczyć czy kupując z danej firmy laktator używany i sterylną nową końcówkę nie zapłacicie tyle jakbyście kupowały nowy laktator.

     Na koniec wskazówka do ściągania mleka. Mnie w szpitalu nikt nie poinstruował jak ściągać mleko i długo miałam z tym problem. Dopiero jakaś pielęgniarka później poinstruowała mnie, że żeby jak najefektywniej ściągać mleko i pobudzać laktację, należy ściągać mleko co 3 godziny przez maksymalnie pół godziny. Najpierw z jednej piersi 7min, potem z drugiej 7min, następnie z pierwszej przez 5min i z drugiej przez 5min, a na koniec po 3 minuty. Każde mleko trzeba przelać do buteleczki i podpisać, ważna jest godzina i data.

     Jeśli chodzi natomiast o pobudzenie laktacji to po pierwsze kontakt z dzieckiem. Jak tylko możecie trzymajcie maleństwo przy swoich piersiach. Najlepsze jest kangurowanie, albo po prostu przystawianie dziecka do piersi, nawet jakby nie miało nic wypić. A zawsze jest szansa, że maluszek się przekona do piersi, a nie tylko do butelki.
Drugi sposób, jeśli chodzi o zanikający pokarm to picie dużej ilości płynów. Jeśli to nie pomoże to zostaje wypicie piwa. Oczywiście musicie potem wylewać mleko przez przynajmniej 48h, ale u mnie to super działało.


     Życzę Wam wytrwałości w ściąganiu mleka, bo to dla naszych maluchów najlepszy pokarm regeneracyjny! I Jeśli możecie to walczcie o niego ile Wam tylko starczy sił. Powiem Wam jeszcze na koniec, że moja Kudłata do teraz jest na moim mleku (+mleko modyfikowane, bo mi już nie starcza niestety), czyli 7 miesięcy i miała może jedną albo dwie infekcje i to bez kuracji antybiotykowej. Bo nie ma nic lepszego niż mleko mamy:)
Powodzenia:)
 
    

sobota, 7 marca 2015

Załamanie nieproszone przyszło samo...

     Wiem, wiem, dawno nie pisałam. 
     Dzisiaj trochę z prywaty, bo nie mam siły pisać kolejnych porad. I niestety moja zasada, że ma być to tylko pozytywny blog chyba zostanie zniesiona! To jest warunek nie do spełnienia!

     Ostatnio chyba przeżyłam jakieś załamanie... Zastanawiałam się czy mam uciec z domu czy po prostu coś sobie zrobić? Miałam dosyć, wszystko się w życiu poplątało... Wszyscy przecież marzą o małym domku za miastem i szczęśliwej rodzince. I ja też tak miałam przecież mieć! A tu wszystko się posypało... Takie myśli plączą się w głowie nie tylko przez to, że jestem po prostu, najzwyczajniej zmęczona - karmieniem, ściąganiem mleka, jeżdżeniem do lekarzy, ogarnianiem chlewu w mieszkaniu i innymi życiowymi pasjami. I zamiast uzyskać jakąś pomoc od rodziny (wyłączając Ryśka, bo na nim zawsze mogę polegać) to ja słyszę tylko co powinnam i jak. I człowiekowi się odechciewa. No bo kto wytrzymałby słysząc bez przerwy o tym jak to się źle odżywia karmiąc piersią (mimo, że przez dobre 3 miesiące jechałam na jałowym kurczaczku, marchewce i buraczkach) oraz musząc wysłuchiwać miliona złotych rad! Oczywiście rady są trafne i przydatne, ale na litość boską dla zdrowych dzieci!!! A już najlepszym hitem jest fakt, że ktoś widząc Kudłatą raz na tydzień albo rzadziej mówi MI - MATCE (dobra pal licho, że jestem matką, MI-osobie która siedzi z Kudłatą 24h/dobę!!!) co ona lubi a czego nie, co chce, jak powinnam ją usypiać i jak karmić. Normalnie szczyt genialności, jak w tak krótkim czasie można się tyle dowiedzieć o dziecku... Żółć została wylana, szkoda, że to i tak tylko mała część przygód moich z kochanymi krewnymi. 
     Kolejnym dołującym hitem mojego życia, jest to, że cały czas jesteśmy jak w klatce... Nasza Kudłata nie ma jeszcze wszystkich szczepień, więc nie powinniśmy przyjmować gości. Oczywiście nie stosujemy się do tego zalecenia w pełnym wymiarze. Zamknięte drzwi nadal mamy dla chorych oraz dla małych dzieci, ale poza tym raz na jakiś czas na szczęście jesteśmy odwiedzani przez znajomych. I dzięki Bogu! Inaczej zapewne dostałabym w głowę! No i na szczęście muszę powiedzieć, że akurat znajomi w odróżnieniu do rodziny naprawdę sprawdzają się całkowicie...
      Ostatnio nawet dzięki mojej kochanej przyjaciółce wyszliśmy do herbaciarni i to z Kudłatą! Byliśmy zachwyceni, bo było to nasze pierwsze wyjście całą trójką (oczywiście czwórką, bo z Naszą Migotką - przyjaciółką), nie licząc oczywiście jakże ciekawych i ekscytujących wizyt w przychodni, szpitalu czy innym oddziale medycznego reżimu. Było wspaniale! Wata cukrowa, lody, kawa! Ale i tak chyba najbardziej to się Kudłatej podobało:) 
Migotce - za to DZIĘKI:*! 

niedziela, 22 lutego 2015

Nasza Klątwa zasługuje na OSCARA!

Kochani, nie wiem, czy śledzicie, ale do Oscara nominowany jest film "Nasza klątwa". Nie jest on wprawdzie o dziecku z wadą serca, ale myślę że bardzo realnie pokazuje życie z chorym dzieckiem.
Coś o nas, ale nie do końca... Ja oglądając go, bardzo ich rozumiałam ;)

Tu jest link do obejrzenia filmu:

W taką noc jak ta... w noc rozdania Oscarów mocno trzymam kciuki za nich:)

sobota, 31 stycznia 2015

Specjaliści na zaś...

     Zastanawiacie się kiedy umawiać specjalistów? Jeśli zaczęliście o tym myśleć to znaczy, że najprawdopodobniej jest już za późno...
     Kiedy byliśmy w szpitalu oczywiście myśleliśmy z Ryśkiem o tym, kiedy rejestrować się do lekarzy, których potrzebnie albo i nie potrzebnie będziemy musieliśmy odwiedzić po szpitalu. Jednak stwierdziliśmy, że musimy najpierw wyjść, potem się trochę ogarnąć w domu, a potem... potem było już za późno...
     Ja chyba po prostu nie miałam świadomości jak działa służba zdrowia. Jeśli masz coś nie pilnego to wolny termin dostaniesz na za rok. No i możesz czekać, bo przecież to nie jest pilne. Gorzej jeśli masz coś naprawdę pilnego. W naszym wypadku było to ropiejące oko, które trzeba było przeczyścić. Oczywiście wiadomo pilne - cito mówiąc po fachowemu. Termin: za dwa miesiące! Dziecku ma ropieć oko tak, że aż mu się skleja, a w kąciku oka zaczyna lecieć krew z podrażnionej skóry, a Ty czekasz jak taki osioł dwa miesiące! Oczywiście powiesz: iść prywatnie. No ale niektórych specjalistów czy zabiegów nie da się wykonać prywatnie. Tak jak w przypadku naszego oka. 

     Nie znam dobrego sposobu, żeby załatwić to wszytko szybciej. Choć wiadomo są pewnie 'inne sposoby'. Ale tu pojawia się kwestia moralna, która w połączeniu z dobrem dziecka przestaje być klarowna. W takich sytuacjach, z takimi dylematami zastanawiam się do czego to społeczeństwo zmierza? I jak długo będziemy skomleć o normalne, ludzkie i GODNE warunki do życia (czytaj: również do służby zdrowia)?
     Ogólnie nie lubię dawać dobrych rad, ale moja dobra rada na dzisiaj: Jeśli jesteś jeszcze w szpitalu to już dzwoń i umawiaj się do specjalistów! Wtedy jest cień nadziei, że może po wyjściu nie będziesz aż tak długo czekać!!!

wtorek, 27 stycznia 2015

Hotel Matek

     Dzisiaj wróćmy trochę do szpitala. Na jego terenie znajduje się Hotel Matek, z którego prawdopodobnie będziecie korzystać. Jeśli jednak wydaje Ci się, że hotel, to rzeczywiście HOTEL, to niestety muszę Cię trochę rozczarować. Jest to swego rodzaju miejsce do spania, ale nie ma tam masażysty czy psychologa, żeby pomógł Ci po ciężki dniu wrócić do siebie. No ale do rzeczy bo przecież nie będziemy narzekać :P


     Korzystanie z HM nie jest zbyt drogie, bo kosztuje 29zł za dobę. Chociaż jeśli Twój bąbel zamierza zabawić trochę dłużej w szpitalu to jednak rachunek rośnie. Pamiętaj, że możesz skorzystać z Fundacji Serce Dziecka, która bardzo chętnie płaci za nocleg w hotelu. Trzeba jednak do nich zadzwonić i powiedzieć o co chodzi (no i uzupełnić wszelkie formalności związane z zapisaniem się do fundacji). Oni powinni zająć się resztą, czyli uregulowaniem rachunku z Panią z Hotelu. Ale wiadomo lepiej iść i zapytać, czy wszystko zostało ustalone.
     Hotel posiada 34 miejsca w 3-4 osobowych pokojach. W każdym jest duża szafa oraz do każdego łóżka jest stoliczek nocny oraz szafka nad łóżkiem. Nie powiem, miejsca na upchanie rzeczy jest dość dużo;)
Jednak trzeba wiedzieć jedną rzecz. W HM grasują złodzieje, którzy wchodzą na jego teren i żerują niestety na roztargnionych matkach. Dlatego gdziekolwiek idziesz (nawet do łazienki) zamykaj swój pokój na klucz.
Na każde dwa pokoje(czyli na około 6 osób) jest toaleta i prysznic. Niestety łazienki są dość stare, w zasadzie na tyle stare, że prysznice oprócz brodzika i słuchawki nie mają nic;) ale da się to przeżyć;)
     W hotelu znajduje się aneks kuchenny, zamykany również na klucz, bo wiadomo złodzieje;) W kuchni jest piekarnik, płyta gazowa, parę 'garnków', trochę podstawowych przypraw no i dwie lodówki. Ważne jest, że w lodówkach przechowywać można jedzenie, które jest podpisane i ma dobrą datę ważności. Dlatego warto przygotować sobie wcześniej naklejki na worek lub pojemnik, w którym będziesz przechowywać prowiant.

Oficjalna strona Hotelu znajduję się tutaj:
http://www.iczmp.edu.pl/?page_id=3435
Dane do kontaktu:
od poniedziałku do piątku w godz. 8-14.30: tel. 42 271 17 98
w soboty i niedziele oraz po 18 w dzień powszedni: tel. 691-033-973

Oprócz tego w sąsiedztwie ICZMP znajduje się Hotel ESCULAP, dojście  do szpitala zajmuje ok. 10 min.
Strona o Hotelu Esculap znajduję się tutaj:
http://www.iczmp.edu.pl/?page_id=3286


piątek, 16 stycznia 2015

Bateriowy zawrót głowy

     Zastanawialiście się ile macie w domu urządzeń na baterie? Pewnie nie wymienicie nawet dwóch. Wszystko raczej jest zasilane z sieci, bo przecież ani pralka ani zmywarka nie chodzą na baterie...
Kiedy wrócicie do domu wszystko się zmieni. Oczywiście pralka i zmywarka dalej nie będą na baterie, ale Wy będziecie w stanie wymienić dużo sprzętów, które potrzebują baterii. Zacznijmy od pulsoksymetru, który potrzebuje takich aż 4!, a trzeba przecież pamiętać, że jak w nocy się rozładują to trzeba jeszcze czterech na wymianę.
     Kolejnym bateriowym gadżetem jest aparat fotograficzny, bo dziecko trzeba przecież uwieczniać na zdjęciach. Następnie dziecięce lampki nocne, czy jakieś projektory. No bo w nocy coś zapalone być musi, kiedy wybudzeni ze snu będziecie pędzić podgrzewać mleko. Głupio by było przewrócić się w takim momencie o stojący np. bujak (który nota bene też potrzebuje baterii). Następnie wszelkiej maści zabawki. Zaczynając od mat edukacyjnych, karuzeli nad łóżeczko, pianinek do kopania nóżkami, a kończąc na zwykłych misiach przytulankach z pozytywką. Szczerze mówiąc gdyby nie to, że mój Rysiek przerobił część sprzętów na zasilacz, a do drugiej połowy zakupił dobre akumulatorki to pewnie byśmy zaczęli bankrutować. I nie pomogłaby nam w tej tragedii nawet fundacja;)



W związku z tym, że mój mąż jest dość skrupulatny w wyszukiwaniu porządnych rzeczy, to myślę, że będzie przydatne jak się z Wami podzieli swoimi spostrzeżeniami;)



Tutaj Ryszard ;-)

Gdy zobaczyłem ogrom sprzętów, które potrzebują baterii stwierdziłem, że trzeba zainwestować w dobre akumulatorki i ładowarkę. Wcześniej myślałem, że nie jest to takie istotne lecz aparat fotograficzny który zawsze rozładowywał się w najgorszym momencie zmotywował mnie do szukania dobrych akumulatorków. Po przeczytaniu dziesiątek testów i opinii użytkowników zdecydowałem się na zakup akumulatorków Sanyo/Panasonic Eneloop. Kupiłem również dobrą ładowarkę mikroprocesorową BC-700. Jedną z wielu zalet takiej ładowarki jest możliwość odświeżania akumulatorków. Jeżeli macie gdzieś w szafie stare akumulatorki to jest duża szansa, że przy pomocy takiej ładowarki przywrócicie ogniwom znaczną część początkowej pojemności. Po dwóch miesiącach użytkowania jesteśmy zadowoleni z zakupu, myślę że już nigdy nie wrócę do zwykłej ładowarki.

Kochane Kapitanki, nie pytajcie mnie tylko co oznacza mikroprocesorową:P Jednak facet to facet, nawet jak ma pisać do kobiet:P